Proza autobiograficzna nie jest łatwa w odbiorze. Zwłaszcza jeśli dotyka tematów niezwykle trudnych, takich jak żałoba (niedawno omawiany Bezmatek), wojna, choroba, czy też walka z uzależnieniem. W Trylogii kopenhaskiej duńskiej pisarki Tove Ditlevsen mamy do czynienia ze wspomnieniami o niełatwym dzieciństwie w dzielnicy robotniczej, naznaczonym biedą i dojmującym uczuciem niedopasowania, o młodości wypełnionej poszukiwaniami pracy i możliwości spełnienia jako artystki, i wreszcie, o dorosłym życiu i nieudanych związkach, karierze pisarskiej i coraz głębszym uzależnieniu od opiatów. Niezmiernie ciekawe w tej powieści jest również tło społeczno-obyczajowe. Pisarka wprowadza nas w ciemne zaułki i bramy Kopenhagi, pokazuje nieogrzewane pokoje na wynajem, tłoczne kawiarnie i restauracje z wieczornymi potańcówkami. A gdzieś na kolejnym planie wielkie wydarzenia w polityce światowej z szaleństwem nazistowskich Niemiec i nadciągającą wojną w roli głównej. Warta podkreślenia jest też szczerość autorki wobec czytelnika. Nie uświadczymy tu żadnego pudrowania rzeczywistości, naginania faktów, usprawiedliwień czy przerzucania odpowiedzialności. Obok takiej historii nie da się przejść obojętnie. Ditlevesen, mimo pozornego chłodu i sprawozdawczości, potrafi przekazać ogromny ładunek emocjonalny. Z całą pewnością jest to pozycja, która na długo zostaje w pamięci. Serdecznie polecamy!
Koordynatorką DKK przy BP w Płońsku jest Magda Ebert.